Zamieszczamy tutaj nadesłane przez Was świadectwa z pobytu na dniach skupienia i szkole modlitwy oraz wszystko to czym chcielibyście podzielić się z innymi, a także świadectwa powołania Waszych sióstr i braci w Karmelu.
Jaką łaskę Bóg mi okazał zapoznając duszę z modlitwą terezjańską.
Pogłębienie modlitwy wewnętrznej pozwoliło mi zrozumieć, że nic nie zależy od woli człowieka, a wszystko od tego czy i jak zawierzymy samych siebie opatrzności Bożej. Każdy człowiek jest naturalnie wyposażony w odpowiednie dary potrzebne do kroczenia drogą doskonałości. Zależy tylko od nas samych, czy (powiemy swoje TAK) podniesiemy kotwice własnego życia odpływając od portu ludzkiej niewiary w godność dzieci Bożych, próbując dopłynąć do celu, którym jest zjednoczenie z Bogiem. Jest to niewątpliwie przygoda pełna przeszkód w postaci fal ludzkiej słabości i nawały pokus, które próbują zetrzeć i zatopić statek podróżnika, jednak gdy jest on pokorny i ufa Bogu, wówczas nie przegra z żywiołem ... moją pewnością jest właśnie zaufanie. Pokora jest tutaj kluczem, (którą odnajdujemy po pewnym czasie trwania podróży, zakopaną wewnątrz doświadczeń życiowych i porażek) gdyż wzbogaca człowieka w bardzo potrzebny atrybuty, którymi są: swego rodzaju ster, który omija rafy potrzeb zewnętrznego świata oraz luneta, która daje możliwość sprawdzenia, czy na lądzie do którego chcemy dobić nie ma czasem nieprzyjaznych stworzeń, bądź kanibali w postaci ludzi, którzy zwodząc innych podróżników odbierają im możliwość dopłynięcia do celu. Chyba najtrudniej było mi odbić od portu, ponieważ miłość własna, brak cierpliwości i chciwość posiadania rzeczy tego świata są bardzo ciężką kotwicą, która mocno tkwi w podłożu naszej zbuntowanej natury. Wciąż pamiętam, że na rufie moje statku wisi ta kotwica, często muszę się bardzo starać, aby jej nie spuścić z-powrotem na dno w pobliżu takich wrogich wysp jak wcześniej opisałem, czasami mi się nie udaje ... Jednakże zawsze z takiego niechcianego towarzystwa oraz przed niechybną śmiercią w rondlu zamieszania świata Bóg może człowieka uratować, a za okazaną pokorę tym razem w uznaniu własnych błędów, jeszcze dostaniemy nagrodę w postaci umocnienia własnej woli Duchem Świętym. Gdyby ktoś się bał wyruszenia w nieznane, powinien pamiętać, że w pogodny dzień trzeba płynąć w kierunku słońca, w ciemną noc kierować się ułożeniem gwiazd w postaci odlegle migocących światełek łaski (które są jak drogowskazy wśród pokusy zagubienia drogi), a w czasie sztormu zdać się tylko na Boga. Droga doskonałości świętej Teresy jest pewnego rodzaju przewodnikiem podróży, który oprócz cennych wskazówek dotyczących kursu, posiada najcenniejszą uwagę: oddaj stery własnej woli Bogu, ponieważ On zawsze jest tuż obok, chce nam pomóc i zna nie tylko drogę do doskonałości, On Sam jest doskonały. To tylko my płyniemy przez Ocean, Bóg może go przekroczyć nie zanurzając stopy ...
Maciej (23 lata)